Wylądowaliśmy! Witamy Was serdecznie po naszych wojażach, już z kolumbijskiej ziemi. Jesteśmy bezpiecznie w Bogocie, gdzie wspólnota kombonianów przyjęła nas bardzo otwarcie.

Naszą podróż zaczęliśmy od spotkania w Warszawie w ostatnich dniach sierpnia, gdzie dopinaliśmy szczegóły i  kończyliśmy pakowanie. 31 sierpnia w trakcie kameralnej mszy u oo. kombonianów otrzymaliśmy krzyże misyjne, które będą nam towarzyszyć w trakcie tej wyprawy.

Po południu wylecieliśmy z Warszawy do Istambułu, gdzie 7h oczekiwaliśmy na lot następny. Czas minął nam szybko, dodatkową frajdą było zjedzenie oryginalnego tureckiego kebaba z porządnej baraniny oraz mięsa z owcy Kivircjk. W nocy z 31.08 na 01.10 wsiedliśmy na pokład samolotu, który zabrał nas bezpośrednio do Bogoty. Obydwa loty i kontrole przebiegły bez większych stresów, więc całej naszej ekipie humory w miarę dopisywały.

Nawiasem mówiąc polecamy Turkish Airlines, bo loty były na najwyższym poziomie z miłą obsługą, smacznym jedzeniem, wygodne, schludne i z różnorodnością opcji na spędzenie czasu.

Po lądowaniu zaskoczył nas wielki spokój nowiutkiego lotniska El Dorado w Bogocie w porównaniu z tym w Istambule, gdzie było mnóstwo ludzi, trochę zamętu i brudu.

Z lotniska odebrali nas bracia kombonianie z jednego z domów w Bogocie, gdzie wczorajszy dzień (tj.01.10) odpoczywaliśmy i zbieraliśmy siły na najbliższe dni (Bogota leży na wysokości 2600m n.p.m., więc nasze organizmy muszą się trochę przystosować). Krajobraz wywiera niezłe wrażenie otaczającymi szczytami górskimi. Pozostajemy tutaj do niedzieli. Udało nam się już skosztować kolumbijskiej kawy, soku z pomidorów drzewnych (tomate de árbol) i smażonych bananów. Po południu podzieliśmy się na dwie grupy: jedna nadrabiała stracone godziny snu, a druga część drużyny pierścienia zaspanym krokiem ruszyła na spacer po dzielnicy i spróbowała pasteles de carne oraz crema de avena, a pyszne granadille i marakuje spałaszowaliśmy już wszyscy wspólnie.

 

Pierwsza noc za nami. Odczuliśmy trochę skutki przebywania na tej wysokości, niektórym krwawiły nosy, mieli zawroty głowy, albo budzili sie co parę godzin, inni spali smacznie, ale za to mają trudności z oddychaniem.

Śniadanko typowo południowe – kawka, czekolada i bułeczki na słodko.

 

Za chwilkę ruszamy na podbój centrum Bogoty.

¡Hasta luego!