Category: Wyprawa 2013


Z wizytą na farmie

W czwartek wyjechały nasze Ewy, zostaliśmy więc w czwórkę. Oficjalnie nasze doświadczenie misyjne zostało zakończone. Pozostajemy w Gulu jeszcze tydzień jako wolontariusze. Ostatnio niespodziewanie przyjechał brat Elio i zabrał nas na farmę należącą do Saint Jude. Czego tam nie ma: ryż, banany, awokado, kukurydza, papaja, baklazany, fasola i wiele innych. Poniżej kilka zdjęć z wyjazdu.

Czas biegnie szybko…

…bardzo szybko! A my staramy się spędzać każdą chwilę z dziećmi. Uczymy ich pisać, czytać, liczyć, malować, grać w piłkę, bierki – to główne zajęcia młodszych dzieci. Starsze dziewczęta zajęły się dzisiaj zajęciami z rękodzieła. Spod ich rąk wyszły przepiękne bransoletki i papierowe torebeczki. Starsi chłopcy rywalizowali w grze w badmintona, siatkówkę i oczywiście piłkę nożną. Było dużo uśmiechu i prawdziwej radości. W tym miejscu z całego serca DZIĘKUJEMY wszystkim, którzy do tej radości się przyczynili kupując pomoce dydaktyczne i zabawki dla dzieci, jak również przekazując pieniążki na ten cel.

Dzisiejszy poranek spędziliśmy w więzieniu, gdzie przebywa ponad 1200 mężczyzn. Przekazaliśmy im przywiezione z Polski różańce, za które również w imieniu osadzonych DZIĘKUJEMY.  Był to czas wspólnego uwielbienia Boga, modlitwy, słuchania Słowa Bożego, katechezy i wzajemnego błogosławienia się. W trakcie spotkania towarzyszyli nam katechiści, którzy odwiedzają więzienie w każdy wtorek.

Pozdrawiamy Was serdecznie i pamiętamy o Was w naszych modlitwach.

Cztery dni już za nami :)

„Pierwsze koty za płoty”, pierwsze poznane imiona, kolejne poznane dziurawe afrykańskie drogi i kolejne miejsca odwiedzone. Byliśmy w szpitalu w Lacor i Comboni Samaritans. Dzisiaj udaliśmy się do domu rekolekcyjnego misjonarzy kombonianów w Layibi, w którym odbyliśmy dzień skupienia. Na naszym doświadczeniu misyjnym pamiętamy nie tylko o pracy ale przede  wszystkim o modlitwie (również za Was). Pozdrawiamy Was pełni Ducha.

Jesteśmy w Gulu :)

Pozdrawiamy z Ugandy. Po trzech dniach dotarliśmy do St. Jude Children’s Home. Po drodze była mocno zatłoczona Kampala i pierwsze doświadczenie przejażdżki po ugandyjskich drogach na boda (fotka poniżej).

Od wczoraj jesteśmy w Gulu i powoli zaczynamy poznawać dzieci oraz nasze zajęcia. Pogoda zaskakuje, raz ulewa i burza a raz afrykańskie słońce. A żeby było nam weselej to nieustannie towarzyszą nam stęsknione Mzungu komary i ciekawskie jaszczurki.

Wszystkim dopisuje zdrowie i dobry humor 🙂 Ściskamy mocno tych, którzy tutaj zaglądają. Pamiętajcie o nas w modlitwie i my również pamiętamy każdego dnia o Was.

Uganda 2019

A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem.  J14,26

Przyszedł czas kolejnego komboniańskiego doświadczenia misyjnego. Jedziemy do Ugandy do Gulu. Do Domu Dziecka. To miejsce dobrze znane Ewie, która była tam na misji. Dla czwórki z nas będzie to czas doświadczenia misyjnego. Czas dotykania
i poznawania tego, o czym marzyliśmy od dawna. Wytęskniony czas.

Bóg mówi przez pragnienia naszego serca. To  pragnienie nas łączy i jednoczy. Ufamy, że to Jego dzieło. Początek czegoś. Czego? Nie wiemy, bo dla każdego z nas Bóg ma inny plan. A my z całego serca chcemy poznawać Jego wolę i ją pełnić. Przed nami 2 tygodnie w Afryce. Polecamy się Waszej pamięci modlitewnej. Naszą małą wspólnotę i nasze rodziny, a w szczególności tych, do których jedziemy.

A teraz pora się przedstawić 🙂

Mam na imię Ewa jestem Świecką Misjonarką Kombonianką. Obecnie pracuję w Polsce w  schronisku dla kobiet w Warszawie ale przez 4 lata byłam na misji w Gulu, gdzie teraz mam okazję zabrać grupę kandydatów.  Jestem bardzo szczęśliwa, że kolejna grupa młodych ludzi odważanie podąża za swoim powołaniem i chce dzielić swój czas z „najbiedniejszymi i najbardziej ubogim”.

Ewa M

 

Mam na imię Ewa. Pracuję w redakcji Czasopisma Misjonarze Kombonianie. Od wielu lat słyszę i piszę o pracy misjonarzy rozsianych po całym świecie. Teraz i ja będę mogła osobiście wybrać się do Ugandy, aby ofiarować maleńką cząstkę swojego życia i zostawić kawałeczek swojego serca tym, do których jedziemy.

Ewa G.JPG

 

Mam na imię Monika. Moje pierwsze spotkanie z misjonarzami nastąpiło w mojej rodzinnej parafii w Gdańsku kiedy miałam może 10 lat i już wtedy byłam bardzo zainteresowana wyjazdem na misje, co prawda było to marzenie małego dziecka, z całkowicie  innych pobudek niż teraźniejsze…  Marzenie to dojrzewało powoli i nie raz o nim zapominałam, ale Bóg co jakiś czas przypominał mi o nim. Najbardziej zapamiętanym przeze mnie znakiem o drodze, którą mam pójść było poznanie Ojca Kombonianina na Światowych Dniach Młodzieży i zaproszenie na spotkanie Świeckich Misjonarzy. Po długich namysłach przyjechałam i tak zostałam, szczęśliwa, że odważyłam się na ten krok! 🙂

67896730_380263762873666_4905487164730507264_n

 

Mam na imię Marzena, jestem z Krakowa. Na co dzień pracuję z dziećmi jako fizjoterapeutka. Moja praca daje mi dużo radości i bardzo wiele uczy. Lubię to co robię. Na myśl o 2 tygodniach w Ugandzie czuję ogromną wdzięczność. Oddaję ten czas Jemu. Wiem, że to Bóg mnie tam zaprasza. Czuję, że jestem w Jego szkole zaufania. Choć nauka czasem idzie nędznie, najważniejsze jest to, ażeby nie stracić Go z oczu :sdr
Mam na imię Marcelina. Z wykształcenia jestem ratownikiem medycznym oraz opiekunem medycznym. Obecnie pracuję w przychodni oraz ZOL-u, działam w ruchu Świeckich Misjonarzy Kombonianów oraz wspólnocie charyzmatycznej. Największymi wartościami w całym moim dotychczasowym życiu zawsze był Bóg i drugi człowiek, poszanowanie jego godności, wolości, odmienności, przyjmowanie i akceptowanie go takim, jakim jest, z jego zaletami i wadami. Drugi człowiek jest moim miejscem spotkania z Bogiem, miejscem poznawania Go, doświadczania. Wybrałam służenie Bogu poprzez służenie człowiekowi i ta szeroko rozumiana służba jest źródłem mojej radości, pokoju i szczęścia w życiu.

Marcela

 

Bartek. Darmo wiele dostał, więc próbuje zacząć dawać. Choć doświadczenie go nauczyło, że to nie działa w ten sposób i im więcej się daje, tym jeszcze więcej się dostaje. Bilans miłości zawsze jest dodatni. Poza tym jest zawzięty, błądzący, spontaniczny i lubiący nowe wyzwania. W drugiej klasie podstawówki na dzień chłopaka dziewczyny napisały o nim wierszyk: „Bartek chłopak jest kochany, chodzi ciągle roztrzepany. Ciągle gubi coś z tornistra, chociaż taki z niego bystrzak!” Od tego czasu minęło już prawie 21 lat, ale u Bartka zmienił się tylko tornister na plecak. Lubi podróże, Pismo Św. i Innego.

Bartek

 

Msza posłania z nałożeniem krzyży misyjnych.

Dzień skupienia 29.08

Dzisiaj całą wspólnotą pozostaliśmy w Amakuriat. Był to dla nas szczególny dzień, aby podsumować połowę naszego doświadczenia w Afryce i pozostać sam na sam ze Słowem Bożym. Wprowadzenie do naszego dnia skupienia zrobił o. Maciek, proponując nam tekst o talentach (Mt 25, 14-30). Zostaliśmy zaproszeni do skoncentrowania się na naszych talentach pytając nas samych w jakim stopniu odkrywam i rozwijam moje talenty.

Był to dla nas ważny dzień, który zakończyliśmy podzieleniem i Eucharystią w której uczestniczyły także siostry kombonianki.

Nasza grupa Kenijska

IMGP0783

Album

Witajcie,

po naszym podsumowaniu przyszedł również czas na zdjęcia, by wynagrodzić Wam ich niedobory podczas naszych wpisów w Etiopii.Zapraszamy do galerii z wybranymi zdjęciami z naszego pobytu.

Pozdrawiamy,

Ekipa etiopska

 

Kliknij w zdjęcie poniżej, by przejść do galerii:

Wyprawa 2015 - Etiopia

 

Na zakończenie

Witajcie,
poniżej przedstawiamy ostatni już wpis dotyczący naszej wyprawy misyjnej do Etiopii. Tym razem dzielimy się z wami naszymi osobistymi refleksjami na temat wyjazdu.

 

Doświadczenie misyjne, pomimo tego że jesteśmy już w Polsce nadal trwa… w naszych sercach. W moim sercu pozostaną na zawsze dzieci i kobiety z Ośrodka Misjonarek Miłości Matki Teresy z Kalkuty i ludzie z plemienia Gumuz. Jednym z najbardziej poruszających doświadczeń były spotkania z kobietami i dziećmi z plemienia Gumuz. Dzieliłam się z nimi moim dzieciństwem i opowiadałam o mojej Mamie, która jest dla mnie największym autorytetem. Starałam się im pokazać jak ważna jest rola kobiety nie tylko jako pierwszej „karmicielki” rodziny, ale też jako pierwszej „duszpasterki” w życiu swoich dzieci. To właśnie w domowym zaciszu po raz pierwszy uczymy się znaku krzyża, pierwszej modlitwy, ale też pierwszych aktów miłosierdzia względem bliźniego np. brata czy siostry. To MAMA jest często pierwszym mistrzem, przyjacielem i lekarzem naszych dziecięcych dusz. Po każdym takim spotkaniu w wioskach, kobiety zabierały głos. Był to czas na refleksję i wyrażenie własnej opinii dla kobiet Gumuz. Słowa jednej z nich zapadły mi szczególnie w pamięci – „Dziękuję Twojej Mamie za to, że Cię do nas wysłała… do kraju tak odległego. Teraz już wiemy na pewno, że pomimo dzielącej nas odległości i innego koloru skóry, tak naprawdę w środku jesteśmy tacy sami, tak samo czujemy i w to samo wierzymy”. Po tak bogatym doświadczeniu w spotkania z niezwykłymi ludźmi, mogę tylko starać się wyrazić wdzięczność, jaką czuję do Boga i napotkanych ludzi, bo jedno wiem na pewno, więcej mi ofiarowano niż mogłam sama dać.
Marcelina

 

Po powrocie do Polski przyszedł czas na pierwsze podsumowanie doświadczenia. Świadectwo życia poznanych na miejscu osób: sióstr Misjonarek Miłości, pracowników ośrodka w Awassie, ojców komobnianów we wspólnocie w Gublak, czy katechistów, pokazało mi, jak stawiać czoła przeciwnościom i żyć Ewangelią na co dzień. Dziękuję Bogu za każdego spotkanego człowieka, za doświadczenie szczęścia mającego swoje źródło w prostocie. Dziękuję również wszystkim, którzy otaczali naszą grupę modlitwą.
Tomek

 

Miesiąc w Etiopii minął bardzo szybko. Wróciłem z radością spotkanych osób, które znałem od dawna (Magda i Monika – nasze ŚMK, bp Giovanni, siostra Daniela i o. Eliseo w Awassie oraz o. Elivs w Gublak) oraz nowopoznanych wspaniałych ludzi (br. Gianni, Mulugeta, s. Suset, o. Sisto, o. Isaiah czy katechista Zenawi). Cieszę się, że zobaczyłem misję komboniańską w powijakach (Gublak) i tą dojrzałą, gotową by być przekazaną teraz innym po kilkudziesięciu latach pracy (Dongora). Zabieram w sercu świadectwo życia wiarą i zaangażowania misyjnego ojców, braci, sióstr a nade wszystko samych Etiopczyków, którzy coraz ujmowali nas swoją życzliwością, otwartością i pomocną ręką. Dziękuję Bogu za ten czas i dziękuję tym wszystkim, którzy wspierali nas swoją modlitwą.
o. Maciek

 

Ten miesiąc był dla mnie bardzo intensywny i pracowity. Przełamałem wiele swoich barier, polubiłem pracę z dziećmi, nawiązałem dużo ciekawych relacji ale przede wszystkim doświadczyłem misji. Świadectwo pracy sióstr Misjonarek Miłości w Awassie oraz ojców Kombonianów i katechistów w Gublak było dla mnie przykładem pracy misyjnej a spotkanie z drugim człowiekiem w tych dwóch miejscach było najpiękniejszym spotkaniem Pana Boga w drugim człowieku. Dziękuję Panu Bogu że dał mi możliwość wyjazdu na doświadczenie misyjne. Zapamiętam go na długie lata.
Mateusz

 

 

 

 

Piątkowe i sobotnie programy dla mieszkańców okolic Gublak rozpoczynały się dopiero po południu. Spowodowane jest to ich trybem życia. Przedpołudnie i wczesne popołudnie przeznaczają oni zazwyczaj na pracę w polu, w wioskach pojawiając się późnym popołudniem.

Piątek rozpoczęliśmy poranną modlitwą oraz Mszą św. Następnie chłopaki pomagali przy budowie niewielkiej szopy na opał do polowej kuchni podczas, gdy Marcelina przygotowywała zupę pomidorową na obiad. Najciekawsze zaczęło się po południu. W piątki, ojcowie udają się do dwóch wiosek oddalonych od głównych ciągów komunikacyjnych. Prowadzą do nich lokalne drogi, które podczas pory deszczowej są nieprzejezdne. W związku z tym, trasę trzeba pokonać pieszo. Podzieleni na dwie grupy: Mateusz, o. Maciej z Tamiratem oraz Marcelina, Tomek z o. Isajasem (wraz z towarzyszącymi obu grupom katechistami) udaliśmy się w drogę. By dostać się do wiosek, należało iść przez około 1,5 godziny w jedną stronę. Ponadto, wędrówki nie ułatwiał padający deszcz, który rozmiękczał już i tak grząską glinę. Po przybyciu do wiosek, zwoływaliśmy dzieci i młodzież, które przyszły na katechezę. Powrót do samochodu odbył się w ciemnościach, na szczęście bez deszczu. Silny deszcz zastał nas dopiero podczas podróży samochodem. Do parafii w Gublak wróciliśmy w okolicach północy. Szybka kolacja, kubek ciepłej herbaty i udaliśmy się na spoczynek.

Sobota to dzień spotkania formacyjnego dla katechistów. Odbywa się ono przed południem i skupia się na programie, który będzie realizowany w kolejnym tygodniu. Popołudnie natomiast przeznaczone jest na rekreację dla okolicznych dzieci i młodzieży połączoną z katechezą, modlitwą i śpiewami. Tym razem spotkanie miało trochę odmienny charakter: urządziliśmy konkurs rysunku. Nie było domyślnej kategorii, dzieci i młodzież sama mogła wybrać, co chcą narysować. Następnie uczestnicy konkursu poszli pograć w piłkę nożną i siatkową podczas, gdy komisja konkursowa wybrała najlepsze prace. Po sporcie przyszedł czas na modlitwę i śpiewy oraz nagrodzenie autorów najlepszych prac.

Pozdrawiamy,

Grupa etiopska