Ostatnie !Buenos dias!

Po krótkim pobycie u Franko wróciłyśmy przy użyciu TransMilenio do domu. Jest w tym trochę dumy, bo zwykle towarzyszył nam Tomek, a tym razem zrobiłyśmy to samodzielnie. Trzy przesiadki i znowu byłyśmy w domu braci Kombonianów. Resztę dnia spędziłyśmy na odpoczynku i robieniu różnych trywialnych rzeczy, jak na przykład pranie czy śpiewanie 😉

Następnego dnia razem z Marlen (współpracownicą braci Kombonianów) wyszłyśmy zrobić ostatnie zakupy. Wskazała nam świetne miejsce, gdzie można kupić pamiątki dla rodziny i znajomych. Następnie część Drużyny Pierścienia wybrała się w odwiedziny do pani Glorii Polo, z którą Tomek przeprowadził wywiad. Ta niezwykła kobieta przeżyła uderzenie pioruna i to zdarzenie zapoczątkowało zmiany w jej życiu. Możliwość poznania jej była dla nas ogromnym przeżyciem. Tym bardziej, że pani Gloria, która jest stomatologiem,  przyjmuje w zwykłym budynku i nawet na szyldzie nie widnieje jej nazwisko. To  ciepła, miła i bardzo mocno kochająca Boga kobieta, ale więcej o niej przeczytacie dzięki Tomkowi w czasopiśmie Misjonarze Kombonianie.

Udało nam się dwa razy spotkać z o. Adamem Zagają, który jako wice prowincjał Ekwadoru przebywał w tym czasie w Bogocie na odbywającym się raz na 6 lat spotkaniu ekonomów całej Ameryki. Nabożnie wysłuchaliśmy świadectw o. Adama, który opowiadał nam z pasją o swojej poważnej pracy misjonarskiej, w Czadzie i w Ekwadorze. Można by książkę napisać. Udaliśmy się również razem na wieżowiec Torre Colpatria – mający 48 pięter budynek, z którego podziwialiśmy wspaniałą panoramę miasta. Bogota nocą robi wrażenie!

Dziś przeżyliśmy ostatnią poranną Mszę świętą i zjedliśmy ostatnią kolację z braćmi, w których domu mieszkaliśmy podczas pobytu w Bogocie. Były miłe rozmowy, czułe uściski, wymiany numerów telefonów i facebuczków, a smutek rozstania osłodził nam pyszny tort ;).

Generalnie ogarniamy się przed wyjazdem. Kolumbia jest taka cudowna, ludzie tacy wyjątkowi – moglibyśmy tu zostać, jednakże zegar  tyka, a godzina wylotu zbliża się już wielkimi krokami. Jutro z samego rana jedziemy do El Dorado (tak nazywa się lotnisko w Bogocie), by stamtąd przez Panamę i Istambuł wrócić wreszcie do Warszawy.

Kończąc chcielibyśmy baaardzo podziękować wszystkim, dzięki który mogliśmy przeżyć to wspaniałe doświadczenie. Osobom, które wsparły nas finansowo, które modliły się za nas i za nasz wyjazd, oraz Wam, którzy wytrwale śledziliście nasze „przygody” czytając bloga. Bez Was nie dalibyśmy rady. Gracias!!!

Do zobaczenia w Polsce!