I nadszedł dla nas ostatni dzień w St. Jude. Był to trudny czas pożegnań. Rano odwiedziła nas Pasca, wspominaliśmy o niej wcześniej, przy okazji wizyty w jej domu. W ramach podziękowania za odwiedziny zrobiła dla nas afrykańskie torebki, które dziś nam podarowała. Wiedząc wcześniej o jej wizycie, przygotowaliśmy dla niej prezent. Kupiliśmy jej dwie kury i koguta. Była to dla niej i jej dzieci ogromna niespodzianka. Na pożegnalny obiad zaprosił nas Brat Elio. Mogliśmy z nim spędzić więcej czasu. Po lunchu obejrzeliśmy prezentację na temat Ugandy, wojny, która skończyła się 7 lat temu oraz historii ośrodka St. Jude. Wieczorem odwiedził nas o. Ramon z Liry. Przyjechał, aby nas pożegnać. Jednak najważniejsze były ostatnie chwile spędzone z dziećmi. Do Polski przywieziemy ze sobą listy, które dla nas przygotowały, ale nie tylko to. W nasze serca wpisały się ich twarze i imiona. Każdy z nas zapamięta ludzi z plemienia Acholi, jako otwartych, miłych i kochających innych. I na zawsze pozostaną w naszej pamięci. A jutro wczesnym rankiem wyruszamy do Kampali.
Krysia
Jest czas pożegnań i czas powitań, czas radosny i czas smutny… I tak wszystko w życiu razem się przeplata… Ważne jest, aby z tego, co nas spotyka wycisnąć wszystko to, co dobre jest dla nas. Nawet te szczere dziecięce łzy…
Pożegnały Was dzieci Afryki, a za chwil parę my tu w Polsce powitamy. Cieszycie się? Bo my tak!
Pozdrawiamy i czekamy!