Kolejny dzień spędzony na Afrykańskiej ziemi dobiegł końca. Bardzo szybko mija nam tutaj czas, jednak jest on wypełniony wspaniałymi przeżyciami i wydarzeniami, które zapisują się w naszej pamięci. Dziś wybraliśmy się do Aboke, na święcenia kapłańskie. To była pierwsza afrykańska Msza, w której uczestniczyliśmy. Doświadczyliśmy, że uczestnictwo we Mszy trwającej 3,5 godziny, sprawowanej w nieznanym nam języku plemiennym, wśród ludzi tak innych od nas, może być piękne, bardzo głęboko przeżyte oraz niesamowicie budujące. Afrykańczycy chwalą Boga żywiołowym tańcem i śpiewem, który jest nieodłącznym elementem Liturgii. Niezwykle symbolicznym wydarzeniem była procesja przed czytaniem Słowa Bożego. Tłum Afrykańczyków niósł łódkę, w której jeden chłopiec wiosłował, a drugi trzymał wysoko Ewangeliarz. Nawiązywało to wydarzenia, kiedy pierwsi misjonarze na łodziach przybyli do Ugandy. Był to też dzień pierwszych, dłuższych spotkań i rozmów, przede wszystkim z dziećmi. Ich twarze i imiona na długo zostaną w naszych sercach. Po uroczystości mieliśmy spotkanie z Siostrą Kombonianką, pracujacą w Szkole im. Św. Marii. Opowiedziała nam o bardzo tragicznym wydarzeniu, które miało miejsce w tej placówce. 16 lat temu rebelianci z Armii Kony’ego natarli na szkołę i porwali 139 dziewcząt. 109 z nich udało się uwolnić, a resztę dziewcząt więziono, znęcano się nad nimi i zmuszano do małżeństw z członkami „Bożej Armi Oporu”. Kilka z nich zginęło, a jedna zaginęła. Po jakimś czasie dziewczynom udało się uciec, ostatnia wróciła po 13 latach. Po tym spotkaniu mieliśmy afrykański obiad i jedliśmy go w afrykańskim stylu, czyli rękoma. J Na koniec dnia Małżeństwo Świeckich Misjonarzy, u których obecnie mieszkamy w Aber oprowadziło nas po miejscowym szpitalu, w którym pracują.